niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 32 " My life and love ?"

Z torebki wyciągnęłam czerwoną sukienkę i cholernie krótką. Jak ja mam ją założyć? Chyba pomylił rozmiary. Cały tyłek będę miała na wierzchu. Na dodatek ta czerwień. Ohyda. Nie ma mowy nie włożę tego.
- Kochanie już gotowa? – stał za drzwiami.  
- Przykro mi, ale w tym nigdzie nie pójdę – zaczął się śmiać.
- Musisz. Sam ją wybrałem – No to wszystko jasne.
- Pomyliłeś rozmiary.
- Jeśli tego nie założysz to będę bardzo smutny – starał się mówić to tak, jakby miał się zaraz popłakać, ale coś mu nie wychodziło, bo wybuchłam śmiechem. – Co się stało?
- Ty! Wariacie! – ledwo wydusiłam. I zaczęłam wciągać na siebie sukienkę. Poprawiłam jeszcze makijaż, zakręciłam loki. W sumie to wszystko nie wyglądało najgorzej. Podkreślało moją dość seksowną talię i szczupłe nogi. Problem był jeden: nie przepadałam za takimi strojami. Nie czułam się w nich dobrze. Lubiłam sukienki i nie zakrywałam swojego ciała, jak zakonnica, ale jednak pewne granice były. Ta sukienka tą granicę przekraczała. Niepewnie wyszłam z łazienki. Chris’a  już pod nią nie było. Pobiegłam szybko do pokoju, bo buty. Czarne na 10cm obcasie i niezwykle piękne, jak i wygodne. Przeszłam do salonu, skąd dochodził głos Chris’a. Stał tyłem do mnie i rozmawiał z moją mamą. Podeszłam do niego próbując nie stukać obcasami o podłogę i zakryłam mu dłoniami oczy.
- Kochanie? – uśmiechnęłam się – Już gotowa?
- A jak myślisz? – odwrócił się i na mnie spojrzał. Skrzywił się – Co?
- Nic. Będę musiał bardzo uważać.
- Dlaczego?
- A myślisz, że nikt nie będzie podrywał tak pięknej kobiety? – zachichotałam.
- Rzeczywiście musisz uważać – chwycił mnie za rękę i wyprowadził. Wsiedliśmy do jego auta i ruszyliśmy.
- Jesteś piękna. Przepiękna.
- Dziękuję, ale…
- Ale co?
- Ale po co ją kupowałeś? Była bardzo droga. Nawet nie zaprzeczaj, bo na pewno tak było.
- Zasługujesz.
- Ale ja nie chcę drogich prezentów! Nie chcę i nie potrzebuję drogich sukienek od najsłwniejszych projektantów! Na dodatek źle się z tym czuję. Ty. Ty mi wystarczasz. I potrzebuję tylko ciebie.
- Bardzo cię kocham Holly, ale patrzeć na ciebie jak się cieszysz, kiedy coś dostajesz i mieć świadomość, że sprawiam ci tym przyjemność to coś cudownego.
- Przestań. Nie chcę się z tobą kłócić. I następnym razem niczego nie przyjmę.
- Jasne, jasne.
- Zobaczysz.
- No ale gdzie mnie zabierasz?
- Nie powiem ci, bo wszystko zepsuję.
- Chriiiis!
- Nic z tego – po tym już siedziałam cicho, bo i tak by mi nie powiedział. Jechaliśmy dość długo. Dokładnie to nie wiem ile, ale chyba długo. Wysiedliśmy przed szklanym drapaczem chmur.
- Co ty wykombinowałeś? – nie odpowiedział tylko cwaniacko się uśmiechnął. Po wejściu do budynku od razu skierowaliśmy się do windy. Jedno bardzo mnie zdziwiło. Wszyscy, których mijaliśmy kiwali nam głową na dobry wieczór. A raczej nie mi tylko Chris’owi.
- Oni cię znają i to wszyscy – powiedziałam, kiedy drzwi od windy się zamknęły, a przycisk z liczbą 15 zapalił się na czerwono.
- To inwestycja mojego ojca.
- Twojego taty? – byłam pod wrażeniem.
- Tak.
- No nieźle – zapadła cisza, a my nadal jechaliśmy. Zastanawiałam się, czy przypadkiem nie jest tu nigdzie ukryty przycisk z napisem: „Najwolniej jak się da”. Poczułam, jak Chris przeszywa mnie wzrokiem.
- Jestem z siebie dumny – wyszczerzył się.
- Bo?
- Bo wyglądasz niebiańsko w tej kiecce.
- Ale mogłeś wybrać inny kolor.
- Dlaczego?
- Bo nienawidzę czerwonego.
- Ale właśnie w tym kolorze jesteś bardziej pociągająca niż zwykle – szturchnęłam go w ramię.
- Muszę sobie znaleźć innego chłopaka, który będzie doceniał moje piękno bez czerwonej mini – szepnęłam, a on podszedł do mnie tak blisko, że nasze wargi mało co się nie dotykały. Odgarnął mi włosy i spojrzał głęboko w oczy.
- Jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie, wiesz? – przez chwilę mu uwierzyłam. Przez chwilę czułam się piękna i wyjątkowa. Uwielbiałam kiedy tak robił. Wszystko byłoby dobrze, gdyby drzwi od tej luksusowej windy się nie otworzyły.
- Chris – powiedziałam prawie piskliwym i niesłyszalnym głosem. Za jego ramieniem zobaczyłam wielką salę balową wypełnioną minimalnie trzystoma osobami. Nie ma mowy, żebym tam weszła.
- Ja tam nie idę. Za dużo ludzi – uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.
- Tak Holly. Idziesz. Uwierz w siebie. Jestem z tobą – spojrzałam na niego. Widać było, że jest zatroskany. Było też widać, że gdybym nie poszła byłoby mu smutno. Zaufałam mu. Ścisnęłam jego rękę mocniej i wyszliśmy. Nagle wszystkie pary oczu skierowane zostały tylko i wyłącznie na mnie. Zrobiło mi się słabo. Nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi. Zawsze tego unikałam. Ale teraz o ucieczce nie było mowy.
- Wszystko w porządku. Zaczaruj ich swoim uśmiechem tak jak mnie skarbie – po tych słowach od razu się uśmiechnęłam. Pewnie tylko dlatego, że usłyszałam jego głos, który uświadomił mi, że on mnie nie opuści.
- A teraz się rozluźnij. Bardzo dobrze ci idzie – byłam mu za to wdzięczna. Za to, że mówił mi co mam robić, kiedy nie wiedziałam. A teraz nie wiedziałam. Zaraz po tym wszyscy zajęli się swoimi sprawami. Odetchnęłam z ulgą. Ale dosłownie na chwilę, bo podszedł do mnie jego tata. Poprosił mnie do tańca. Cudownie.
- Holly, chciałbym przeprosić cię za swoje zachowanie.
- Nic się nie stało – blado się uśmiechnęłam.
- Nawet jeśli, to i tak przepraszam. Źle cię oceniłem – chwila ciszy. – Mam dla ciebie małą radę.
- Tak?
- Jesteś zbyt spięta. Spokojnie, wszyscy są tobą zachwyceni. Nie masz się czego bać.
- Staram się robić co w mojej mocy.
- I jeszcze jedno. Ta sukienka…
- To nie był mój pomysł – skrzywiłam się.
- Rozumiem – tyle było naszego tańca. Po tym wróciłam do Chris’a. A właściwie to nie wróciłam, bo gdzieś zniknął. Zamiast niego wylądowałam z jego kuzynkami. Były to dwie bliźniaczki. Słodkie. Cały czas wybuchałam śmiechem, kiedy rozmawiałyśmy. Dowiedziałam się, jak bardzo między sobą rywalizowały aby zdobyć Chris’a. Przebierały się, udawały kogos innego, kupowały mu kwiatki, śpiewały i dawały czekoladki. To wszystko po to aby wybrał jedną z nich. Prawie płakałam ze śmiechu.
- Mogę go wam oddać – zachichotałam.

- On nas nie zechce – powiedziały jednocześnie ze skrzywioną miną. Po jakimś czasie. Poznaniu chyba wszystkich gości, którzy byli przemili i wcale nie było tak źle, znalazłam Chris’a.

_______________________________ 
Rozdział bardzo długi :3 ale też i nudny.
Zdj sukienki nie wstawiłam, bo tak jak ja ją sobie wyobrażam to takiego zdj nie ma ;(
Przepraszam Was, że zaniedbuję kolejność
wstawiania rozdziałów, ale
mam teraz mnóstwo nauki i trudno mi się z tym wszystkim wyrobić.
Kocham Was :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz