Minął
już miesiąc od wyjazdu z domu. Ostatnio odwiedził mnie Alex i Henry. Potem
znowu siedziałyśmy z mamą same.
Któregoś
dnia, kiedy się obudziłam przy moim łóżku siedział Chris. Wpatrzony był w swoje
splecione ręce, więc nie widział, że już nie śpię. Byłam zaskoczona. Z jednej
strony chciałam wyskoczyć z łóżka i się do niego przytulić, ale z drugiej
strony bałam się jego reakcji i tego co powie. Byłam też ciekawa skąd on się tu
wziął. Skoro tu przyjechał to musiał też wiedzieć co mi jest.
- Chris…
- szepnęłam, powstrzymując płacz.
Podniósł głowę, popatrzył się na mnie i zacisnął usta w cienką linię. Wdziałam,
jak się powstrzymuje, żeby mnie nie dotknąć. To bolało. Ale wcale mu się nie
dziwiłam, bo ja zraniłam go jeszcze mocniej.
- Co to
miało być? – zapytał i wskazał na mój list. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
Siedziałam nieruchomo i próbowałam unikać jego wzroku.
-
Znalazłaś sobie kogoś, tak? A gdzie on jest? Nie powinien siedzieć tu przy
tobie i trzymać cię za rękę? Dlaczego nikt z twojej rodziny i znajomych jeszcze
go nie poznał? Skoro już mnie nie kochasz to dlaczego przy twoim podpisie jest
zamazane „kocham Cię”?! Skoro mnie nie kochasz to powiedz mi to teraz! Powiedz
mi to prosto w twarz! – krzyknął – No powiedz! – zaczęłam płakać. Nie dlatego,
że krzyczał. Dlatego, że skłamałam i go tak zraniłam.
- Nie
powiem – wreszcie z siebie wydusiłam.
- Czy ty
myślisz, że ja naprawdę jestem taki głupi? Że zostawię cię, bo ty tak chcesz?
Czy ty naprawdę jeszcze nie zauważyłaś, że to ty jesteś moim całym światem?
Nikogo innego nie chce. Nie zostawię cię, rozumiesz?
- Chris
ja jestem chora!
- Wiem.
- Nie
chcę cię krzywdzić.
- Już to
zrobiłaś – odwrócił się i kierował do drzwi.
-
Christopher! – krzyknęłam - Zdajesz sobie sprawę, że ja z dnia na dzień mogę
odejść? Wiesz to? Nie chcę, żebyś się zabił tylko dlatego, że ze mną wygrała
jakaś głupia białaczka! Wiesz dlaczego ja napisałam ten list? Bo cię kocham
palancie. Tylko zobacz, co to gówno ze mną robi – zdjęłam perukę i rzuciłam ją
na podłogę – Nie chcę, żebyś widział, jak odchodzę – usiadłam i schowałam głowę
w dłoniach. Zaczęłam płakać. Po chwili na swoich kolanach poczułam jego dotyk.
Wyjęłam głowę i spojrzałam na niego. Uśmiechnął się, usiadł obok i mnie
przytulił.
- Jesteś
piękna i nic tego nie zmieni. Nie pozwolę ci odejść – poczułam zapach krwi.
Spojrzałam na swoją koszulę. Były ślady. Zasłoniłam nos i powiedziałam.
- Zawołaj
lekarza.
- Co się
stało?
-
Zawołaj go! – wybiegł i po chwili przybiegł razem z lekarzem. Widziałam
przerażenie w jego oczach. Lekarz zabrał mnie na kolejne podanie chemii. Kiedy
wróciłam Chris’a nie było. Mamy też nie.
- Nie
będę ukrywał, że jest coraz gorzej – powiedział doktor.
-
Rozumiem.
- Jest
coraz mniejsza szansa, że uda nam się wyeliminować chorobę – wcale nie byłam
zdziwona.
Leżałam
przez cały dzień sama. Mamy nie było. Jakby gdzieś wyparowała, a Chris nie
wrócił. Dopiero wieczorem do szpitala przyjechała Ann. Przyszła cała zapłakana
i bez brzucha.
- Gdzie
zgubiłaś synka? Przyjechałaś z nim? Gdzie on jest? Mieliście zadzwonić, kiedy
zacznie się poród.
- Holly
– wybuchła płaczem i się we mnie wtuliła. Bez wahania ją objęłam i zaczęłam się
martwić.
- Co się
stało?
-
Urodziłam tydzień temu.
-
Przyjechałaś z nim?
- Kto?
- Mój
synek – zatkało mnie.
- Jak
to?
-
Cholera normalnie! Zmarł przy porodzie, rozumiesz?
- Ann –
wyciekła mi łza – Tak mi przykro.
- Wszystkim
jest przykro, tylko nikt nie wie, jak cierpię.
- Gdybym
mogła umrzeć zamiast niego, to uwierz mi zrobiłabym to.
- Już za
późno. Już za późno…
- Musisz
się pozbierać Ann. Zrób to dla swojego maluszka. Przecież on by nie chciał,
żebyś tak płakała – starałam się uważnie dobierać słowa, żeby jej nie ranić.
- Przy
tobie czuję się lepiej. Nie wiem czemu, ale skoro on odszedł to ty nie możesz,
jasne? – blado się uśmiechnęłam.
- Nie
wiadomo co będzie Ann. Nie wiadomo…
W nocy
moja kuzynka pojechała. Mamy i Chrisa nadal nie było. Szczerze mówiąc to trochę
się o nich martwiłam. Jednak następnego dnia czekała mnie miła niespodzinaka…
__________________________
Przepraszam, przepraszam i
przepraszam. Rozdział jest krótki.
Wybaczcie :* Następny jak za cztery
dni (tak około).
xoxox
.gif)
Suuuuper ! Jak każdy z resztą ;** czekam z niecierpliwością na następny <3
OdpowiedzUsuń