To ostatni rozdział części pierwszej "My life and love ?". Zrób mi przyjemność i spraw, żebym skakała z radości zostawiając po sobie komentarz + notka na dole.
Miłego czytania ♥
Obudziłam
się o 5 rano. Chris spał i do tego chrapał, więc byłam pewna, że już przy nim
nie zasnę. Cichutko zachichotałam i wymknęłam się z łóżka. Tym razem bez
żadnych powrotów. Powędrowałam do pokoju Nancy, przebrałam się szybciutko w
ubrania Chris’a, które były na mnie za duże i szykowałam się do wyjścia. Miałam
ochotę się przewietrzyć. Kiedy zakładałam buty usłyszałam znajomy głos.
- Dokąd
się wybierasz? – odwróciłam się i zobaczyłam zaspanego, a właściwie wciąż
śpiącego na stojąco Chris’a opartego o ścianę. Uśmiechnęłam się. Wczorajsza
złość już mi przeszła.
- Idę
pobiegać.
- O tej
porze?
- Nie
moja wina, że tak głośno chrapałeś.
- Wróć
do łóżka, jest środek nocy.
- Jest
rano i idę biegać.
-
Czekaj, idę z tobą.
- Ty? –
zaśmiałam się – Skarbie ty na oczy nie widzisz.
- Ciii.
Poczekaj tu na mnie.
- Tylko
szybko! – krzyknęłam, kiedy szedł po schodach. Czekałam i czekałam, a jego nie
było. Poszłam więc zobaczyć, gdzie się mój chłopak podział. Weszłam do jego
pokoju no i oczywiście spał. Gotowy do wyjścia i ubrany, ale chyba zrezygnował
i z powrotem wylądował w łóżku.
Lekko go
szturchnęłam i zapytałam:
-
Idziesz, czy nie? – otworzył jedno oko.
-
Naprawdę musisz biegać o tej porze?
- Mhm –
westchnął i razem wyszliśmy z domu. Ja biegłam pierwsza, a on wlekł się jakieś
100 metrów za mną.
-
Budzimy się misiu! – krzyknęłam, a on lada chwila był obok mnie.
-
Humorek się pani obrażalskiej poprawił? – cwaniacko się uśmiechnął.
- Kto
pierwszy do tamtego drzewa! Gotowy? St… - nie zdążyłam rozpocząć „wyścigu”, a
ten już mnie wyprzedził i biegł do tego drzewa. Wtedy już nie miałam możliwości
go wyprzedzić.
- Eeej!
Co to miało niby być? – założyłam ręce na biodra i czekałam na jakieś
usprawiedliwienie.
- A nic.
Wygrałem! – uśmiechnął się – Co dostanę jako nagrodę? – prychnęłam.
- Nie
grałeś z zasadami. I nikt nic nie wspominał o żadnej nagrodzie.
- Sam
sobie ją wezmę – przykleił się do moich ust. Odwzajemniłam pocałunek z
uśmiechem i miłością. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie zadzwonił jego
telefon.
-
Przepraszam, ale muszę odebrać – uśmiechnął się przepraszająco i odszedł kilka
kroków ode mnie. Czyli ja schodzę na drugi plan? Cudownie.
- Czego?
- Kurwa
– rozłączył się. Spojrzałam na niego pytająco – Musimy wracać do domu Holly –
złapał mnie za rękę i spacerkiem wracaliśmy. Czułam, że coś jest nie tak. Był
przygnębiony, smutny i nic nie mówił. Ale ja też nie chciałam się odzywać.
Kiedy
wszyscy wstali wspólnie zjedliśmy śniadanie. Każdy wyczuwał, że Chris był
nieobecny. Kiedy pomagałam jego mamie zmywać naczynia, on poszedł porozmawiać z
ojcem. Pomyślałam, że może jego mama wie, co ostatnio się z nim dzieje.
- Wiesz
może czego Chris jest taki… taki jak nie on?
- Nie
wiem kochanie. Ale na pewno mu przejdzie – blado się uśmiechnęła. Jednak wcale
mnie nie przekonała. Po chwili przyszedł Chris. Z wymuszonym uśmiechem.
Podszedł do mnie od tyłu, położył mi dłonie na biodrach, głowę w zagięciu
między szyją, a ramieniem i muskając ustami moją szyję powiedział:
- Musimy
pogadać.
- Coś
się stało?
- Nie,
ale chodź – opłukałam ręce i poszłam za nim. Po chwili siedziałam zmieszana na
jego łóżku patrząc się co on robi. A nie uwierzycie co on robił. Pakował się.
- Co ty
robisz?
- Pakuję
się.
-
Dlaczego?
- Muszę
wyjechać.
-
Powiedziałeś „muszę”.
- Tak, bo
wyjeżdżam tylko ja.
- Co? –
zapytałam drżącym głosem.
-
Dlaczego chcesz to zrobić? – czułam gulę w gardle.
- Nie
chcę, ale muszę.
- Jadę z
tobą – wstałam i wzięłam swoje rzeczy. Wyrwał mi je.
-
Siadaj. Ty tu kurwa zostajesz.
- Chris!
Dlaczego?! – wyprostował się i powiedział mi prosto w oczy:
- Nie
kocham cię już i nie myśl sobie, że odwalam to samo co ty z tym listem. Mówię
poważnie. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego – wyszedł. Zamarłam. Usłyszałam
pisk opon na zewnątrz. Odjechał. Siedziałam nieruchomo i gapiłam się w ścianę.
Po chwili przyszła jego mama. Usiadła obok mnie. Odwróciłam się do niej i
przytuliłam, płacząc i dusząc się. Wpadłam w histerię.
- Nie
wróci, prawda? – wyszeptałam. Nie dostałam odpowiedzi.
Jego
ojciec odwiózł mnie do domu. Wszyscy wiedzieli, że tak będzie tylko nie ja. Bawił się moimi uczuciami. Byłam dla
niego zabawką tylko na dłużej. Skurwiel. Tyle miałam na ten temat do
powiedzenia.
My life and love? - chyba we snach...
My life and love? - chyba we snach...
Koniec części pierwszej
___________________________
Dum! Dum! Dum!
Jakie wrażenia?
Spodziewaliście się takiego zakończenia?
+
Zapraszam na drugiego bloga, na którym znajdziecie
część drugą o nazwie "Destiny always wins"
Mam nadzieję, że nie przestaniecie mnie czytać.
Trzymajcie się ciepło ! ;**
Coś niejasnego? ---> PYTAJ !
.gif)
NIE! NIE! NIE! NIE! Nie mogłaś tego zrobić!!! Mam ochotę cię znaleźć i przywalić ci patelnią w głowę!! ( także ten... ciesz się, że nie wiem gdzie mieszkasz :* ) Jak mogłaś jej to zrobić :((( ja nadal nie wierzę....
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to jej sen... lub jego kłamstwo.. Proszę niech tak będzie <3
Ale serio to cię kocham bo świetnie piszesz <3
Może nie uwierzysz, ale jak czytałam końcówkę, to dostałam zawieszki i przez pięc minut siedziałam, gapiłam się w monitor i powtarzałam tylko : NIE! NIE! NIE!
Ale ok... to już tylko moja zryta główka i psychika...
Pozdrawiam, Życzę weny i powodzenia w pisaniu 2 części!!! ;* <333 :)
Hahah dostałoby mi się xD
UsuńDziękuję no i oczywiście zapraszam na część drugą - rozdział w końcu się jakoś pojawi.
Pozdrawiem ;*
O kurwa ;o
OdpowiedzUsuńO Boże takie zajebiste opowiadanie... Na końcówce ryczałam, jak on mógł jej to zrobić?!! Nie no musze przeczytać następną część
OdpowiedzUsuńŚwietne :D
OdpowiedzUsuń