wtorek, 2 września 2014
Zaczynamy część drugą !
http://destiny-always-wins.blogspot.com/
. . . . . . . .
Piszę to tak, aby zarazem było kontynuacją i zupełnie nowym opowiadaniem, więc jeśli nie chcesz czytać cz. 1 NIC NIE SZKODZI !
sobota, 30 sierpnia 2014
"My life and love ?" - rozdział ostatni ! (44)
- Nie
wiem kochanie. Ale na pewno mu przejdzie – blado się uśmiechnęła. Jednak wcale
mnie nie przekonała. Po chwili przyszedł Chris. Z wymuszonym uśmiechem.
Podszedł do mnie od tyłu, położył mi dłonie na biodrach, głowę w zagięciu
między szyją, a ramieniem i muskając ustami moją szyję powiedział:My life and love? - chyba we snach...
Koniec części pierwszej
czwartek, 28 sierpnia 2014
Co robić? :o No i co dalej?
Tak chciałam go zakończyć teraz. Ale bo i ponieważ wiem, że sporo osób czyta mój blog i w komentarzach widać, że się on podoba i liczycie na dalszy rozwój akcji wpadłam na pewien pomysł.
2. Część druga bloga
Oto ten pomysł. Jeżeli chcecie dalej to czytać, a na razie pomysły się skończyły (na ten moment opowiadania) to wymyśliłam, że trzeba napisać część drugą, kiedy to bohaterowie będą o kilka lat starsi i zaczną podejmować jakieś tam ważniejsze decyzje.
3. Wy chcecie część drugą - ja chcę więcej czasu.
Już wyjaśniam. Zaraz zaczyna się rok szkolny. Idę do drugiej gimnazjum, będę mieć bardzo dużo lekcji, więc rozdziały będą się pokazywały wtedy, kiedy będę mieć wenę albo pomysł albo CZAS. Nie możecie za bardzo naciskać, bo uwierzcie to jest bardzo denerwujące i w pewnym sensie "niewygodne". Jestem miła, ale jak każdy potrafię wybuchnąć. Nie mam nic przeciwko pytania się o następny rozdział jeśli minęło od wstawienia wcześniejszego kilka dni, ale nie godzinę ! :D
Jak na razie kontynujemy cz.1. Tutaj macie adres do cz.2 http://destiny-always-wins.blogspot.com/
Mam nadzieję, że niczym Was nie uraziłam. Mam nadzieję, że pomysł Wam się podoba. Mam nadzieję, że nie przestaniecie mnie czytać.
Wszystkie pytania kierować TU
KC ♥
xx
Eliza
wtorek, 26 sierpnia 2014
Rozdział 43 "My life and love ?"
.gif)
- Nigdzie mi nie uciekniesz – zagryzłam dolną wargę i po chwili zatopiłam się w gorącym, namiętnym i pełnym pożądania pocałunku, który po dłuższej chwili został przerwany przez mój chichot.
niedziela, 17 sierpnia 2014
Rozdział 42 "My life and love ?"
piątek, 15 sierpnia 2014
Big girls don't cry !
środa, 13 sierpnia 2014
Rozdział 41 "My life and love ?"
Ogólnie
rzecz biorąc leżąc w tej białej, szpitalnej pościeli wszystko było mi obojętne.
Przez 24 godziny gapiłam się w sufit.
Mało jadłam, mało piłam i prawie z nikim nie rozmawiałam. Nie miałam nadziei na
dalsze życie. Przez jakiś czas martwiłam się tylko jednym: jeżeli ja zniknę z
powodu choroby to Chris zniknie przeze mnie. A do tego dopuścić nie mogłam. Jednak
jak już powiedziałam martwiłam się tym tylko przez jakiś czas. Wieczorem
przyszedł do mnie lekarz i powiedział, że będzie konieczna zmiana szpitala,
ponieważ tutaj nie mieli odpowiednich warunków do dalszego leczenia. Podał nam
propozycję zmiany, a moja mama twierdząc, że taki lekarz wie najlepiej,
zgodziła się na jego „ofertę”. Szpital ten był 500 kilometrów od mojego miasta
rodzinnego. To dosyć daleko. Chris o niczym nie wiedział. I o niczym nie
zamierzałam mu mówić. Żył ze świadomością, że to jakiś wirus, z którego
niedługo wyjdę. Uważałam, że tak będzie lepiej. Jednak w końcu wyszłam ze
szpitala, tylko po to, żeby się spakować i pojechać do innego szpitala. Jakże
entuzjastycznie to brzmi, prawda? Siedząc sama w pokoju stwierdziłam, że
bezsensownie będzie nie zostawiać za sobą jakiegoś pożegnania i wyjaśnienia.
Jednak cudowna ja jestem tchórzem. Postanowiłam napisać list. Do niego.
Ostatnie słowa. niedziela, 10 sierpnia 2014
Rozdział 40 'My life and love?"
poniedziałek, 21 lipca 2014
Rozdział 39 "My life and love ?"
.gif)
Najpierw poszliśmy posurfingować, a potem spacerowaliśmy brzegiem morza. Ze szczęścia zapomniałam o całym bólu. Potem zaczęliśmy biec (bo przez to, że przegrał wyścig wolał to nazwać bieganiem, a nie ściganiem się) i tańczyć idąc (sama nie wiem, czy się tak da, ale wyszło na to, że tak). Zaszliśmy naprawdę daleko i mieliśmy iść jeszcze dalej, ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa, więc powoli wracaliśmy.
- Miałeś iść na deskę – podniosłam się, a on chwycił za moje
łokcie, przyciągnął moje ciało do swojego lodowatego i zaczął całować. czwartek, 17 lipca 2014
Rozdział 38 " My life and love ?"
- Cześć kochanie - usiadłam mu na kolanach.
- Dzień dobry skarbie - uśmiechnął się.
- Chris posprzątać jeszcze salon i łazienkę na górze? - byłam lekko zaskoczona tym, że są ze sobą na "ty".
- Nie trzeba, może sobie pani iść - odpowiedziałam.
- Nie mów do mnie pani. Jestem byłą Chris'a. Julia - zamurowało mnie. Jeszcze jedna? I to tutaj? - Na pewno nie sprzątać na górze?
- Na pewno - wymusiłam blady uśmiech. Wyszła. Spojrzałam pustym wzrokiem na Chris'a szukając w jego oczach jakiegoś wytłumaczenia. Ale on też był zbity z tropu. Wstałam i zaczęłam robić śniadanie.
- Dlaczego ona i dlaczego nic mi nie powiedziałeś? - zapytałam spokojnym głosem, chociaż trudno mi było ukryć rozczarowanie i złość.
- Sam byłem zdziwiony, a wczoraj jej nie widziałem, bo ją wywaliłaś tak jak dzisiaj.
- Idziemy - wstałam i zaczęło mi się kręcić w głowie. Jednak z przyklejonym uśmiechem poszłam się przebrać. Kiedy zaczęłam prostować włosy zrobiło mi się niedobrze. Cholera. Odwróciłam się i zwymiotowałam do umywalki. Czułam się okropnie. Przez głowę przeleciało mi, że mogę być w ciąży. Tylko nie to. Zaczęłam grzebać w kosmetyczce. Ktokolwiek mnie pakował, a nie byłam to ja, niech włożył tu test. Błagam! Znalazłam. Zrobiłam test i czekałam, a w myślach się modliłam, żebym tylko nie była w ciąży. Mam dopiero 18 lat! Nie dam rady! A jak by zareagował Chris? Wolałam o tym nie myśleć. Uff. Jedna kreska.sobota, 12 lipca 2014
Rozdział 37 "My life and love ?"
Otworzyłam
oczy. Była 10:34. Chris jeszcze spał.
Wysunęłam się delikatnie z jego objęć, założyłam szlafrok i wymknęłam się cicho
z sypialni. Kiedy weszłam do kuchni, mało co nie dostałam oczopląsu. Przy stole
ze ścierką w obcisłym stroju kręciła się kilka
lat starsza ode mnie kobieta. Musiałam przyznać, że figurę i buźkę miała
niczego sobie.
-
Poczekaj. Zaraz dojdziemy – przecież tu było tylko zielono. Żadnego czerwonego
kwiatka, nie mówiąc już o innych kolorach. Po jeszcze 10 minutach drogi,
wreszcie doszliśmy. Zamurowało mnie.wtorek, 8 lipca 2014
Rozdział 36 "My life and love ?"
Przezroczyste morze, zadbana plaża, a za nią gęsty, tropikalny las. Na środku pod słomianym parasolem stały dwa leżaki i drewniany stolik. Za mną był średniej wielkości dom z drewnianymi okiennicami i tarasem. Na mojej głowie wylądował wianek z różowych kwiatów.
- I jak?
- Jejku Christopher! Tu jest cudownie!
- A od kiedy to mówisz do mnie po pełnym imieniu?
- Przeszkadza ci to?
- Właściwie to mi się to podoba.
- To co będziemy robić?
- Idziemy surfingować.
- Ale ja nie umiem.
- Dlatego idziemy razem - wróciliśmy do domu, żeby się przebrać. Weszłam do garderoby i zaczęłam szukać bikini. Właśnie wtedy się zorientowałam, że to nie są moje ubrania. To co miałam na sobie też nie było moje.
- Chriiis!
- Co się stało? - przybiegł w samych bokserkach.
- Gdzie są moje ubrania?
- Tutaj - wyszczerzył się.
- Nie, to nie jest moje.
- Od dwóch dni jest.
- A gdzie są moje stare ubrania?
- W twoim domu.
- Jest tu jakiś strój kąpielowy?
- Oczywiście - wyjął czarne bikini i kąpielówki dla siebie.
- Dziękuję - wypchnęnajgorszy pokoju.
- Może ci pomóc? - usłyszałam za drzwiami.
- Dam sobie radę - chociaż ktoś w sumie by się przydał - No dobra. Chodź tu!
- Wiedziałem - zadowolony szczerzył zęby.
- Nie ciesz suę tak, tylko mi zawiąż górną część stroju. No już! - odwróciłam się do niego tyłem i czekałam aż zawiąże. Po 10 minutach wchodziliśmy już do wody. Próbowałam chyba z milion razy ustać na tej desce dłużej niż sekundę,ale za każdym razem lądowałam w wodzie. Oczywiście nie obyło się bez śmiechu.
- Nie dam rady - położyłam się na desce.
- Oczywiście, że dasz - odgarnął mi mokre kosmyki włosów z policzka.
- Jak ty to tak dobrze robisz?
- Lata praktyki.
- Ani razu się nie wywróciłeś.
- Ty też nie będziesz - musnął moje usta.
- Jasne.
- Zobaczysz.
- Jestem zmęczona. I głodna.
- To idziemy coś zjeść - wziął deskę i mnie za rękę i wróciliśmy do domu. Kiedy wyszłam z łazienki poczułam zapach pieczonego kurczaka.
Zbiegłam po schodach mało co się nie zabijąc. I to tak dosłownie. Na końcu schodów się wywaliłam.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam z kuchni.
- Nic się nie stało - krzyknęłam. Prawie. Ogarnęłam się i poszłam dalej. Usiadłam przy blacie i czekałam na obiadokolację.
- Co będziemy jeść?
- Kurczaka w warzywach - dostałam pełny talerz.
- Gdzie byłeś dzisiaj rano?
- Sprawdzałem czy wszystko jest jak kiedyś.
- I co?
- Nadal jest tu tak pięknie, jak kiedyś - uśmiechnęłam się.
- Ten cały surfing jest bardzo męczący.
- Jutro będziemy chodzić po lesie. Oczywiście po kolejnej lekcji pływania na desce. Co ty na to?
- Nie lubię lasów. Robale, pająki i te sprawy-ble.
- Musisz tam pójść. Przynajmniej raz. Jeżeli nie będzie ci się podobać nie będę cię już więcej męczyć. Okey?
- Okey.
Chris leżał na sofie, a ja wcisnęłam się pomiędzy jego nogi i znów czytałam książkę.
Książka:
Niczego nie czułam. Niczego nie widziałam. Wszystko było mi obojętne. Po prostu odpłynęłam.
Usłyszałam męski głos.
- Po operacji jej stan jest stabilny. Jeżeli się wybudzi, wszystko będzie dobrze.
- Dziękuję - usłyszałam głos mojego taty.
- Zobaczy pan, wszystko się ułoży - to był Tom.
- A co jeśli się nie obudzi? - ale ja się obudziłam.
- Nie może pan tak myśleć.
- Jestem - szepnęłam i nagle oboje stanęli przy łóżku. Moje ciało przeszył niesamowity ból.
- Diana! Kochanie obudziłaś się! - poczułam smak krwi w ustach i znowu straciłam przytomność.
Koniec rozdziału.
Poczułam jak ktoś całuje moje ramię od dołu do góry, a potem przechodzi do szyi. Musiałam przerwać.
- Christopher, ja czytam.
- Oj tam.
- Czego ty chcesz?
- Ciebie - westchnęłam.
- Nie dasz mi poczytać, prawda?
- Nie - na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
- Ale sobie poczekasz - usiadłam na drewnianej podłodze. Mruknął niezadawalająco. Zachichotałam i już otwierałam książkę, kiedy Chris podniósł mnie, chwycił za pośladki i zaczął iść w stronę sypialni.
- Jesteś taka leciutka.
- Christopher! Puść mnie natychmiast!
- Moje pełne imię wypowiedziane przez ciebie brzmi tak podniecająco - wybuchłam śmiechem.
- Wariat! - krzyknęłam. Po chwili leżałam już na łóżku i byłam zajęta raptownym i namiętnym pocałunkiem. Jeszcze nigdy mnie tak nie całował...
_________________
Pisałam na telefonie więc za niewygody w pisaniu przepraszam.
Rozdział chyba nie najgorszy :)
Czekam na jakieś komenty ⊙ω⊙
.gif)
.gif)
.jpg)