poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 1 "My life and love ?"


- Holly ! Wstawaj ! - krzyknął Alex.
- Co jest ? - wymamrotałam zaspanym głosem.
- 7:40 jest ! Spóźnisz się do budy !
- Boże ! - zerwałam się na równe nogi - Zaraz się spóźnię ! Jejku, dzięki ! - krzyknęłam myjąc już zęby i jednocześnie wyciągając ubrania z szafki. Potem szybki makijaż, łyk soku i biegłam na przystanek. Jak dobrze, że on mnie obudził. Mam szczęście, że Alex jest chory i siedzi w domu.
- Cholera ! Nie ! Błagam ! Stój ! - zaczęłam się wydzierać, kiedy autobus zaczął odjeżdżać. Świetnie! Cudownie! Pierwsza lekcja z Hillem! On mnie zatłucze. Będę siedzieć po lekcjach. Zarąbiście! Następny cudowny dzień. Dobrze, że jutro sobota. Nagle podjechał jakiś czarny, sportowy samochód. Przestraszyłam się. Zaciemniona szyba zjechała w dół i zobaczyłam bardzo przystojnego chłopaka. Tylko czego on chce?
- Podwieźć cię gdzieś ? - zapytał.
- Nie.
- Na pewno ? Wyglądasz, jakby ci uciekł autobus.
- Powiedziałam nie - kusiło mnie, żeby powiedzieć tak, ale bałam się, wolałam nie ryzykować. Trzymałam się jednej odpowiedzi.
- No dobra. Chciałem pomóc - zaczął odjeżdżać.
- Ej ! Chwila ! Czekaj ! - zatrzymał się, a ja chwyciłam za klamkę. Co ja robię?! Przecież on mi może coś zrobić! Jeszcze się w coś wpakuje! Moja mądrzejsza strona cały czas się na mnie darła. Jednak ja nie miałam zamiaru siedzieć po lekcjach z historykiem. Wsiadłam i zamknęłam drzwi, a on szybko odjechał. Nie patrzyłam się na niego, chociaż widziałam, jak na mnie spogląda. Chciałam mu coś powiedzieć, ale powstrzymałam się. Po 3 minutach byłam pod szkołą.
- Dzięki - rzuciłam i pobiegłam do budynku. Odjechał. Byłam mu wdzięczna, ale miałam nadzieję, że już go więcej nie spotkam. Wbiegłam do klasy równo z dzwonkiem. Zdążyłam.
- Kto to był ? - zapytała mnie zaciekawiona Nathaly.
- Nikt.
- Jak to nikt ?! Przystojny chłopak przywozi cię do szkoły sportowym samochodem, a ty mi mówisz, że nikt?
- Nathaly, ja go nie znam. Podwiózł mnie i tyle. Inaczej bym się spóźniła.
- Imię?
- Nie mam pojęcia.
- No ładnie. Nie boisz się ? A może to jakiś...
- Przestań ! Dobrze wiesz, że się boję. Mam nadzieję, że go więcej nie zobaczę.
- Mogłaś chociaż zapytać o imię !
- Nathaly ! Uspokój się !
- Dobra, dobra - przedyskutowałyśmy tak całą historię. Nie tylko. Cały dzień mnie dręczyła. Po lekcjach pożegnałyśmy się i poszłam do domu. Rano się śpieszyłam więc chciałam pojechać autobusem, ale teraz nie było takiej potrzeby. Czarnego samochodu nie było, więc mogłam spokojnie wracać. Włożyłam słuchawki do uszu i szłam przez park. Z moich oczy wypłynęły łzy. Znowu. Nie dość, że w nocy to jeszcze na ulicy. Świetnie! Zaraz mnie ktoś zobaczy  i będzie przedstawienie. Uderzyłam kogoś ramieniem. Zabolało. Wytarłam rękawami oczy i odwróciłam się.
- Przepraszam - powiedziałam.
- Za cov? To ja przepraszam. To ja w ciebie uderzyłem, nie ?
- Nieważne - odwróciłam się.
- Ej ! Poczekaj ! - krzyknął i złapał mnie za rękę.
- Co ?
- Ja cię chyba skądś kojarzę - wiedziałam, że to ta sama twarz co rano, ale nie miałam zamiaru z nim rozmawiać i miałam nadzieję, że mnie nie pozna. Ale jednak. Już mnie facet zaczął denerwować.
- Wątpię.
- To chyba ty siedziałaś dzisiaj rano w moim aucie, nie ? I nawet się nie podziękowało. Nie ładnie.
- Podziękowałam, ale jeżeli nie słyszałeś to jeszcze raz : DZIĘKUJĘ - wyraźnie powiedziałam i pokazałam sztuczny uśmiech.
- Nie spóźniłaś się?
- Nie dzięki, ale muszę już iść - zaczęłam iść, a on zatarasował mi drogę. Głupek! Mało co na niego nie wpadłam. - Człowieku ! Co ty robisz ?!
- Nie uciekaj ! Chris jestem - teraz wiedziałam, że mi nie odpuści. Fajnie.
- Super, a ja niezainteresowana nikim Holly.
- To dobrze. Nikt mi ciebie nie zabierze - cwaniacko się uśmiechnął, a ja przewróciłam oczami.
- Ha. Ha. Ha. Jasne. A teraz serio muszę już iść.
- Dasz mi swój numer telefonu ?
- Po co żebyś mnie denerwował ?
- Na przykład. Dasz mi czy sam sobie mam wziąć ?
- 516 782 343 Zadowolony ?
- Oczywiście. Mam numer najpiękniejszej dziewczyny w mieście.
- Daruj sobie lalusiu. Cześć - odwróciłam się i poszłam. Po chwili byłam w domu. Nareszcie!  Rzuciłam torbę na łóżko i poszłam do kuchni. Trzeba coś zjeść.
- Alex !
- Co ?
- Jesteś głodny ? Zamawiamy pizzę ?
- No jasne !
- To idź. Dzwoń. Mamy jeszcze dzisiaj nie będzie nie ?
- Chyba nie. A Henry ?
- Spokojnie. On zje szybciej z nami niż coś wygada mamie.
- Okey - w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Nathaly ! - krzyknęłam.
- Hejka słońce, mogę wpaść ?
- No jasne. Alex zamów dwie duże ! - krzyknęłam.
- No to co masz mi do powiedzenia ? - zapytała Nathaly.
- Ja ?
- No raczej nie ja gadałam w parku z przystojniakiem !
- Ty znowu o tym samym.                                                      
- Jak ma na imię ?
- Chris.
- Co ci mówił ?
- Działa mi na nerwy.
- Tak jak każdy. Nic nowego Holly.
- Nie każdy. Ty nie - uśmiechnęłam się.
- To dobrze - odpowiedziała, a ja opowiedziałam jej całą historię. W tym czasie przyjechała pizza i Henry.

________________________________

Wyszedł dłuższy niż planowałam ! 
Komentujcie !
Bo nie wiem czy się podoba ;/

3 komentarze:

  1. bbbbbbbardzooooooooo XD ten flood
    fajne, (NIE WSIADAJ DO SAMOCHODU Z NIEZNAJOMYM!!!) nie ma to jak sumienie

    OdpowiedzUsuń
  2. Taak sumienie.... Hahaha Dzięki ;*

    OdpowiedzUsuń