niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 40 'My life and love?"

Otworzyłam oczy i spróbowałam ogarnąć całą sytuację. Byliśmy na lotnisku. Wchodziliśmy do samolotu. Chris niósł mnie  na rękach. Nie byłam w stanie niczego powiedzieć. Nawet nie potrafiłam poruszyć palcem. Czułam się jak sparaliżowana. Zamknęłam oczy i przysłuchiwałam się rozmowie pilota, jakiegoś lekarza i Chris’a.
- Nie mam pojęcia co jej jest. Może złapała jakąś tropikalną chorobę. Skarżyła się na jakieś ukąszenia?
- Nie.
- Dobra, lecimy do waszego miasta. Tu nie ma dobrych szpitali i będzie problem z jej przyjęciem.
- Ale to daleko!
- Nie mamy wyjścia Chris.
- Czy coś zagraża jej życiu? – nikt nie odpowiedział. – Ona będzie żyć, tak?!
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz?! Jesteś przecież tym cholernym lekarzem! – Chris był załamany. Ja z resztą też.
- Dlatego musimy lecieć do szpitala, w którym to wszystko zostanie zdiagnozowane, rozumiesz? – usiadł na podłodze cały czas mnie trzymając. Oparł moją głowę o swoje kolano i zaczął mnie czule głaskać opuszkami palców po policzku.
- Wszystko będzie dobrze – powiedział, a ja nie zdając sobie sprawy, że odzyskałam czucie złapałam go za rękę i położyłam na swoim sercu, tak żeby czuł jego bicie.
- Christopher – szepnęłam i otworzyłam oczy.
- Tak?
- Wszystko jest dobrze. Nic mi nie jest.
- Dlaczego tak mówisz? – zapytał załamany – Dlaczego tak mówisz? To moja wina. Powinienem zwrócić na twoje zdrowie większą uwagę. Jak coś ci się stanie… - zaczął płakać, co mnie bardzo poruszyło. W końcu rzadko się zdarza, żeby facet, który nie ma problemów, żeby przywalić każdemu kto tylko powie „cześć” jego dziewczynie i brać udział w wyścigach nie martwiąc się o to, czy przeżyje, czy nie był taki wrażliwy. – Jeśli będziesz cierpieć, albo jeśli cię stracę z mojej winy to nigdy sobie tego nie wybaczę, wiesz?
- Chris…
- To jest prawdopodobne, bo nie wiemy, co ci jest. Jeśli to jakaś choroba, z której już nie wyjdziesz? Albo jakiś wirus, na którego nie ma lekarstwa? A może znowu jakaś choroba… - nie mogłam go uciszyć pocałunkiem, bo nie miałam tyle siły, żeby się podnieść, więc przyłożyłam mu palec do ust i powiedziałam:
- Ciii… Przestań mi pisać czarne scenariusze mojej śmierci, okey? Jak mam umierać to z tobą na łące pełnej kwiatów albo na wyścigu pełnym adrenaliny, jasne?
- Mhm.
- Więc przymknij się i mnie pocałuj – zagryzłam dolną wargę. Długo czekać nie musiałam. Natychmiast się pochylił i wbił w moje usta. Potem jeszcze długo rozmawialiśmy i starałam się omijać szerokim łukiem tematy związane z chorobami i śmiercią. Miałam wrażenie, że chwilami traciłam przytomność, ale nadal wszystko słyszałam i rozumiałam. Po jakimś czasie znowu usnęłam.

***

 Nie mogłam otworzyć oczu. Słyszałam tylko głos mojej mamy i jakiegoś mężczyzny. To był lekarz.
- Jakie wyszły wyniki badań doktorze? – zapytała poważnym głosem mama.
- Nie będę przed panią ukrywał, że pańska córka jest chora na białaczkę.
- Boże – szepnęła moja mama i zaczęła płakać. Złapała mnie za rękę i usiadła obok mnie na krześle.
- Ale podacie jej jakieś leki i wszystko będzie dobrze, prawda?
- Choroba jest na dość zaawansowanym etapie, ale podejmiemy leczenie. Może jeszcze nie jest za późno. Przyjdę do pani, jak uzgodnię jeszcze wszystkie kroki związane z terapiami. Do zobaczenia – zostałyśmy same. Próbowałam otworzyć powieki. I po wielkim wysiłku w końcu się udało.
- Mamo – szepnęłam.
- Holly! – pocałowała mnie w policzek.
- Wszystko słyszałam.
- Nic się nie martw, wyzdrowiejesz.
- Nie wiadomo, ale obiecaj mi jedno.
- Tak?
- Chris niczego nie może się dowiedzieć, jasne?
- Dlaczego?
- Proszę, obiecaj mi. W końcu powiem mu sama.
- Dobrze córeczko.
- I jeszcze jedno. Żyj normalnie. Ja z tego wyjdę albo nie. Sama słyszałaś, że chorobie spodobał się mój organizm. Masz przecież Alex’a i Henry’ego.
- Łatwo ci mówić. Masz najlepszą córkę na świecie i od tak ma jej nie być?
- Mi też jest ciężko, ale wiem, że sobie poradzisz.

- Jesteś już taka dorosła Holly – przytuliła się do mnie i znowu zaczęła płakać.

_________________________
Wraaacam do Was miśki ;*
Stęskniłam się za Wami <3
Nwm czego, ale w sumie podoba mi się
ten rozdział. A co u Was?
Kocham ;*

3 komentarze: