Weszłam
do ciemnego pokoju i zapaliłam światło. Cholernie się przestraszyłam, kiedy
zobaczyłam Chris’a siedzącego na moim łóżku.
- Oo.
Chris Anderson jednak przyjechał – powiedziałam złośliwym głosem.
-
Przepraszam – podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam.
-
Proszę.
-
Holly…- zaczął mówić, ale ja mu przerwałam.
- Nie ma
Holly, mogłeś zostawić jakąś wiadomość, żebym wiedziała, gdzie jesteś. Wiesz
jak ja się czułam?
- Byłem
...
- Wiem –
usiadłam na łóżku.
- Nie
mogłem odebrać. Sms’y przeczytałem. Myślisz, że poszedłbym do łóżka z jakąś
dziewczyną? Przecież wiesz, że cię bardzo kocham. Siedzę tu od dobrych 2
godzin. Ty też nie odbierałaś jak do ciebie dzwoniłem.
- Coś za
coś mój drogi. Idę spać, dobranoc. Możesz wracać do siebie, czy jechać na
kolejne wyścigi.
- Nie
obrażaj się.
-
Dobranoc.
- Mogę
cię tylko pocałować? – sama tego chciałam. Chciałam poczuć jego dotyk, zapach,
jego obecność.
- Chodź
tu gnojku – podszedł i mnie mocno pocałował – A teraz spadaj. Spać mi się chce.
- Kocham
cię księżniczko – wyszedł. Już mi było lepiej. Wrócił. Jutro chcę spędzić z nim
cały dzień. Tylko i wyłącznie z nim. Rano wstałam i poszłam do kuchni. Zjadłam
jakieś śniadanie i pogadałam z Henry’m.
- Holly,
mam pytanie.
-
Słucham?
-
Chciałabyś na okres wakacji pracować u mnie w restauracji?
- Jesteś
pewien?
- Tak.
Świetnie gotujesz, a mi przyda się dodatkowa para rąk. Wystarczą 2 dni w
tygodniu. Co ty na to?
- Nie
wiem co mam powiedzieć. Jestem zaskoczona tą propozycją, ale chyba Tak!
- No to
jutro zaczynasz – uśmiechnął się – Potem będziesz mogła wybierać dni, w które
chcesz pracować.
-
Dziękuję – rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Natychmiast wstałam i poszłam
otworzyć. W drzwiach stał mój chłopak. Przystojny jak zawsze.
- Witam
panią Holly.
- Witam pana
Chris’a.
- Mogę
wejść?
-
Zapraszam. Co pana tu sprowadza?
- Wydaje
mi się, że w tym domu mieszka najpiękniejsza i najcudowniejsza dziewczyna,
którą bardzo kocham.
- Jest
pan pewien? – podeszłam do niego bardzo blisko.
- Jak
nigdy – uśmiechnęłam się, a on zaczął mnie całować. Namiętnie, ale delikatnie.
Wplotłam rękę w jego włosy. Chwycił mnie za uda i przeniósł do mojego pokoju.
Położyliśmy się na łóżku. Wtulona w niego wpatrywałam się w nasze splecione
ręce.
-
Stęskniłam się.
- Ja
też, kochanie.
- Musisz
się ścigać?
- Muszę.
- Po co?
- Żeby
zapomnieć, już ci mówiłem.
- O czym
zapomnieć? – nastała cisza.
- O
niej. Wykorzystała mnie, a ja ją tak kochałem. Myślałem, że jest inna. Byłem
naiwny.
- Ją
kochałeś bardziej? – wyszeptałam.
- Na
pewno nie. Ciebie kocham najbardziej na świecie. Gdyby ci się coś stało albo by
cię już nie było, ja… nie miał bym dla kogo żyć.
- A
Nancy? Rodzice? Przyjaciele?
-
Rodzina to rodzina zawsze będzie taka sama. A ukochanej osoby już możesz nigdy
nie odzyskać. Już możesz się nigdy nie zakochać albo nie tak jak wcześniej.
- Ale
obiecaj mi, że cokolwiek by się stało nie zrobisz niczego głupiego.
- Masz
na myśli śmierć? – wzdrygnęłam się na to słowo –Oczywiście, że bym się zabił,
żeby być razem z tobą. Jesteś dla mnie jak powietrze. Jeżeli nie ma powietrza
nie ma życia. Rozumiesz? – jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
- Boże,
jak ja cię kocham.
- Ja
ciebie też. Jeśli jesteś szczęśliwa, ja też jestem – leżeliśmy tak w bezruchu przez dobre 10
minut. W ciszy, która mi wcale nie przeszkadzała. Miałam go przy sobie.
- Jutro
idę do pracy.
- Co?
Gdzie?
- Będę
pracowała u Henry’ego w restauracji. Dwa dni w tygodniu.
- To
źle.
-
Dlaczego?
- Bo
będę spędzał z tobą mniej czasu.
- Nie
przesadzaj – pocałował mnie w policzek – Będę miała nareszcie jakieś zajęcie.
- Nudzi
ci się ze mną?
- I tak
i nie – zachichotałam.
-
Dzwoniła do mnie mama. Nancy koniecznie chce, żebyś do nas przyjechała. Nie
może bez ciebie żyć.
-
Pojedziemy z Alex’em co? Będą mieli co robić.
- Jasne
– pojechaliśmy.
_____________________________
Hej hej kochani !
Ten jest już lepszy ;)
Chyba ;P
Noo, juz lepszy ^^
OdpowiedzUsuńPozdro