sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 18 "My life and love ?"

Weszłam do ciemnego pokoju i zapaliłam światło. Cholernie się przestraszyłam, kiedy zobaczyłam Chris’a siedzącego na moim łóżku.
- Oo. Chris Anderson jednak przyjechał – powiedziałam złośliwym głosem.
- Przepraszam – podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam.
- Proszę.
- Holly…- zaczął mówić, ale ja mu przerwałam.
- Nie ma Holly, mogłeś zostawić jakąś wiadomość, żebym wiedziała, gdzie jesteś. Wiesz jak ja się czułam?
- Byłem ...
- Wiem – usiadłam na łóżku.
- Nie mogłem odebrać. Sms’y przeczytałem. Myślisz, że poszedłbym do łóżka z jakąś dziewczyną? Przecież wiesz, że cię bardzo kocham. Siedzę tu od dobrych 2 godzin. Ty też nie odbierałaś jak do ciebie dzwoniłem.
- Coś za coś mój drogi. Idę spać, dobranoc. Możesz wracać do siebie, czy jechać na kolejne wyścigi.
- Nie obrażaj się.
- Dobranoc.
- Mogę cię tylko pocałować? – sama tego chciałam. Chciałam poczuć jego dotyk, zapach, jego obecność.
- Chodź tu gnojku – podszedł i mnie mocno pocałował – A teraz spadaj. Spać mi się chce.
- Kocham cię księżniczko – wyszedł. Już mi było lepiej. Wrócił. Jutro chcę spędzić z nim cały dzień. Tylko i wyłącznie z nim. Rano wstałam i poszłam do kuchni. Zjadłam jakieś śniadanie i pogadałam z Henry’m.
- Holly, mam pytanie.
- Słucham?
- Chciałabyś na okres wakacji pracować u mnie w restauracji?
- Jesteś pewien?
- Tak. Świetnie gotujesz, a mi przyda się dodatkowa para rąk. Wystarczą 2 dni w tygodniu. Co ty na to?
- Nie wiem co mam powiedzieć. Jestem zaskoczona tą propozycją, ale chyba Tak!
- No to jutro zaczynasz – uśmiechnął się – Potem będziesz mogła wybierać dni, w które chcesz pracować.
- Dziękuję – rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Natychmiast wstałam i poszłam otworzyć. W drzwiach stał mój chłopak. Przystojny jak zawsze.
- Witam panią Holly.
- Witam pana Chris’a.
- Mogę wejść?
- Zapraszam. Co pana tu sprowadza?
- Wydaje mi się, że w tym domu mieszka najpiękniejsza i najcudowniejsza dziewczyna, którą bardzo kocham.
- Jest pan pewien? – podeszłam do niego bardzo blisko.
- Jak nigdy – uśmiechnęłam się, a on zaczął mnie całować. Namiętnie, ale delikatnie. Wplotłam rękę w jego włosy. Chwycił mnie za uda i przeniósł do mojego pokoju. Położyliśmy się na łóżku. Wtulona w niego wpatrywałam się w nasze splecione ręce.
- Stęskniłam się.
- Ja też, kochanie.
- Musisz się ścigać?
- Muszę.
- Po co?
- Żeby zapomnieć, już ci mówiłem.
- O czym zapomnieć? – nastała cisza.
- O niej. Wykorzystała mnie, a ja ją tak kochałem. Myślałem, że jest inna. Byłem naiwny.
- Ją kochałeś bardziej? – wyszeptałam.
- Na pewno nie. Ciebie kocham najbardziej na świecie. Gdyby ci się coś stało albo by cię już nie było, ja… nie miał bym dla kogo żyć.
- A Nancy? Rodzice? Przyjaciele?
- Rodzina to rodzina zawsze będzie taka sama. A ukochanej osoby już możesz nigdy nie odzyskać. Już możesz się nigdy nie zakochać albo nie tak jak wcześniej.
- Ale obiecaj mi, że cokolwiek by się stało nie zrobisz niczego głupiego.
- Masz na myśli śmierć? – wzdrygnęłam się na to słowo –Oczywiście, że bym się zabił, żeby być razem z tobą. Jesteś dla mnie jak powietrze. Jeżeli nie ma powietrza nie ma życia. Rozumiesz? – jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
- Boże, jak ja cię kocham.
- Ja ciebie też. Jeśli jesteś szczęśliwa, ja też jestem  – leżeliśmy tak w bezruchu przez dobre 10 minut. W ciszy, która mi wcale nie przeszkadzała. Miałam go przy sobie.
- Jutro idę do pracy.
- Co? Gdzie?
- Będę pracowała u Henry’ego w restauracji. Dwa dni w tygodniu.
- To źle.
- Dlaczego?
- Bo będę spędzał z tobą mniej czasu.
- Nie przesadzaj – pocałował mnie w policzek – Będę miała nareszcie jakieś zajęcie.
- Nudzi ci się ze mną?
- I tak i nie – zachichotałam.
- Dzwoniła do mnie mama. Nancy koniecznie chce, żebyś do nas przyjechała. Nie może bez ciebie żyć.
- Pojedziemy z Alex’em co? Będą mieli co robić.

- Jasne – pojechaliśmy.

_____________________________

Hej hej kochani !
Ten jest już lepszy ;)
Chyba ;P



1 komentarz: