środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 27 "My life and love ?"

Dan tak jak obiecał, tak i został. Cały dzień płakałam w jego ramionach. Próbował mnie pocieszać, ale jednocześnie wiedział, że to nic nie da. Cieszyłam się z jego obecności. Miałam się do kogo przytulić, poczuć czyjąś obecność blisko siebie. Jednak wolałabym, żeby przy mnie był Chris. Wolałabym, ale jeszcze nie mam sił mu wybaczyć. Wieczorem Dan musiał wracać. Niestety. Znowu zostałam sama. Kiedy już wszyscy spali wzięłam kartkę i napisałam:

NIE WIEM ILE MNIE NIE BĘDZIE.
WRÓCĘ. OBIECUJĘ, A WY OBIECAJCIE, ŻE NIE BĘDZIECIE SIĘ MARTWIĆ.
JESTEM BEZPIECZNA. KOCHAM WAS.

Z torebki mamy wyciągnęłam kluczyki od samochodu i wyszłam. Wsiadłam do auta i odpaliłam silnik. Ruszyłam. Wiedziałam, gdzie mam jechać. Było tylko jedno takie miejsce, gdzie mogłam pobyć sama i nikt mnie tam nie znajdzie. Byłam śpiąca. Ciężko mi było jechać, ale musiałam być ostrożna. Przez moją senność, jechałam 2 godziny, co powinno mi zająć maksymalnie jedną. Ale cóż w końcu dojechałam. Morze. Plaża. Drewniany domek babci, która zmarła 2 lata temu. Jej mogłam wszystko powiedzieć. Bez wahania. Zawsze mnie wysłuchała i udzielała najlepszych rad na świecie. Siadałyśmy pod drzewem przy plaży i rozmawiałyśmy. Otworzyłam drzwi i poczułam jej zapach. Pobiegłam do jej pokoju i wskoczyłam na łóżko. Chciałam jej wszystko opowiedzieć. Chciałam, żeby dała mi radę, która na pewno by się sprawdziła. Chciałam, żeby mnie teraz przytuliła. Chciałam. Ale nie mogłam. Zasnęłam.
***
Obudziłam się o 12:00 nie za wcześnie. Wstałam i 
poszłam do kuchni. Zagotowałam wodę i zaparzyłam sobie herbatę. Wyciągnęłam biszkopty i każdego z nich zanurzałam w gorącej cieczy, a potem trafiały do mojego brzucha. Uwielbiałam  tu przyjeżdżać. Tu jest tyle wspomnień. Chciałabym mieć kiedyś taki dom. Nad morzem. Z ogromną pustą plażą. Poszłam się umyć. Odkręciłam kurek i po moim ciele spłynęła lodowata woda. Odskoczyłam jak poparzona, chociaż było odwrotnie. Chwilę poczekałam i po chwili na plecach poczułam ciepłą wodę. O wiele lepiej. Ubrałam się w stare ubrania i wyszłam na dwór. Poszłam w stronę ogródka. Byłam ciekawa czy coś tu jeszcze rośnie. Przydałoby mi się gdybym została tu na dłuższą metę. Otworzyłam drewnianą furtkę i byłam zdziwiona. Wszystko było takie samo. Wygracowane, podlane, a przede wszystkim gotowe do zjedzenia. Ale jak to tak? Przecież ktoś 
musiał o to dbać! Tylko kto? Nie mam pojęcia. No cóż będę się musiała dowiedzieć. Wyszłam na plażę. Stanęłam przodem do morza i czekałam na jakiś znak. Znak od wróżek? Od babci? Nie wiem. Zawiał wiatr. Tu było moje miejsce. Mogłam zostać tu na zawsze. Ale w końcu ktoś mnie znajdzie. Tu mogłam spokojnie oddychać. Byłam sama, ale czułam, że moja babcia stoi koło mnie i mnie pociesza. Było mi dobrze, ale nie na tyle, żeby się uśmiechać. Chcę mu wybaczyć. Tak bardzo chcę. Bo to był jeden głupi pocałunek, prawda? Ale to zabolało jak zdrada. Jeszcze muszę poczekać. Jeszcze nie jestem w stanie mu wybaczyć. Poszłam na spacer. Szłam dość długo. Potem zawróciłam, bo już się ściemniało. Położyłam się na łóżku i włączyłam telewizor. Zaczął mi dzwonić telefon. Wyciągnęłam rękę i spojrzałam na ekran. Mama. Miliony razy mama, Henry, Dan, Tom, Nath i Chris. Tysiące sms’ów od Tom’a i Nath. Już sobie wyobrażam co tam się dzieje. Ogłoszenia po całym osiedlu. A nawet mieście. Zaangażowana policja. Pewnie tak. Ale ja chciałam być sama. Na trochę. Muszę wszystko przemyśleć. Kiedy mój telefon ucichł powoli zaczęłam zasypiać. Niestety dźwięk sms’a mnie rozbudził. Zapominając, że jestem prawdopodobnie poszukiwana spojrzałam na treść.

Od: Chris
Gdziekolwiek jesteś nie rób nic głupiego.
Nie przeżyłbym tego.


Zaczęłam szlochać. A raczej płakać. Tęsknię za nim. Bardzo. Wstałam i poszłam do łazienki. Wpadłam w jakąś furię. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam w nie rzucać czym popadnie. W końcu pękło na milion kawałków. Usiadłam na podłodze. Wzięłam kawałek szkła i zaczęłam nim lekko jeździć po nadgarstku. Potem przydusiłam mocniej. Pojawiła się kropla krwi. Pozwoliłam, żeby spłynęła wzdłuż ręki. Przestałam płakać i uspokoiłam się. Dopiero po 10 minutach ocknęłam się i zrozumiałam co zrobiłam. Wstałam i poszłam spać. Załamana swoim zachowaniem.

___________________________

No i jest kolejny!
Może być?
Znowu wolne!
Życzę Wam wszystkim faajnego i cieplutkiego długiego weekendu !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz