- Jesteś
już gotowa? – powiedział Josh wchodząc do pokoju.
- Tak
kochanie.
- Ej! A
gdzie wy się wybieracie?
- Na
tydzień poślubny. Tak to nazwałam – powiedziała Ann i przeszliśmy do salonu,
gdzie siedział Chris.
- No
dobra. A co ze mną?
- Wy z
Chris’em macie cały dom dla siebie.
- Ja
może wrócę do domu. Nie będę wam robiła kłopotów.
- Nie ma
mowy. Zostajesz tutaj. Przynajmniej nasz dom będzie pod dobrą opieką.
- Okey.
Może być.
- To my
już się zbieramy. Nie róbcie niczego niedozwolonego i… No wiecie. Ogólnie nie
rozwalcie domu – powiedział Josh i wyszli. Odwróciłam się przodem do Chris’a i
wskoczyłam mu na ręce. Oparłam swoje czoło o jego. Spojrzałam mu w oczy. Jego
wzrok. Jak zwykle urzekający i taki niewinny.
-
Kochasz mnie? – wyszeptałam.
- Zawsze
i wszędzie – odpowiedział. Musnęłam jego usta. Ja też go kochałam. Tylko, że to
nie była zwykła miłość. Ja to wiedziałam i to doskonale. Zakochałam się tak
jakby „na zabój”. Wiedziałam, że nie będę mogła bez niego żyć. Poszliśmy na
spacer. Taki krótki, ale był. Dzisiaj długo nie dało się spacerować ze względu
na pogodę. Wróciliśmy do domu. Usiedliśmy w salonie i włączyliśmy jakiś film. Zeszło
się z tym filmem do nocy. Wieczorem się rozdzieliliśmy. Każdy poszedł do
swojego pokoju. Było mi tak jakoś bez niego pusto, chociaż wiedziałam, że leży
w pokoju obok. Nagle zabłysnęło, a potem grzmot. Ulewa. Burzy bałam się
panicznie. Mogłam sobie teraz pomarzyć o zaśnięciu. Jak byłam mała wyobrażałam
sobie jak piorun uderza w nasz dom i zaczyna się palić. To mi zostało. Do dziś.
Moja mama o tym wiedziała. Kiedy były burze przychodziła do mnie i mocno mnie
przytulała. Czasami nawet ze mną spała. Jednak ja dorosłam, ale lęk nie
przeszedł. Wtedy ja przychodziłam do niej. Nie budziłam jej. Ona nawet nie
wiedziała, że tam byłam. Ja siedziałam na podłodze i patrzyłam jak oddycha.
Teraz nie miałam do kogo pójść. Przypomniałam sobie, że nie zamknęłam okien w
kuchni. Natychmiast tam pobiegłam. Zapaliłam światło, a ono zgasło. Nie było
prądu. Cudownie. Powoli podeszłam do okna. Padało, błyskało się i wiał straszny
wiatr. Próbowałam zamknąć okno, ale wiatr był silniejszy. Nie miałam tyle siły.
Przyszedł Chris i mi pomógł. Pozmykaliśmy wszystkie okna. Miałam strach w
oczach.
- Boisz
się? – zapytał.
-
Dobranoc – odpowiadałam unikają odpowiedniej odpowiedzi. Poszłam do siebie.
Właściwie nie wiem, dlaczego. Chciałam się do niego przytulić, poczuć jego
dotyk. Położyłam się na łóżku. Moje ciało wzdrygało, gdy tylko zagrzmiało. Do
pokoju wszedł Chris.
-
Wszystko w porządku? – zapytał.
- Tak –
skłamałam.
- Jakbyś
czegoś potrzebowała to jestem u siebie – wyszedł. Kusiło mnie, żeby do niego
pójść. Chciałam być blisko niego. W pewnym momencie tak grzmotnęło, że
podskoczyłam. Natychmiast poszłam do jego pokoju. Zapukałam i powiedziałam:
- Mogę?
- Oczywiście
– położyłam się koło niego. – Wiedziałem, że przyjdziesz – wtuliłam się w jego
ciepły i umięśniony tors. Teraz się nie bałam. Czułam się bezpieczna. Na
dodatek miałam go przy sobie.
- Tylko
co pomyśli sobie twój chłopak? – zachichotałam – Mówię poważnie Holly.
- Nie ma
żadnego chłopaka głuptasie – mocno go pocałowałam.
-
Oszukiwałaś.
- Nadal
tego chcesz?
- Nie –
uśmiechnęłam się, a on pocałował mnie w czoło – Bardzo cię kocham.
- Ja
ciebie też Holly – zasnęłam w jego ramionach. Rano obudziłam się już bez niego.
Co prawda leżałam w jego pokoju na jego łóżku, ale bez niego. Poszłam do
kuchni. Chris był w łazience. Zobaczyłam, że na stole leży talerz z kanapkami.
Od razu się za niego zabrałam. Podejrzewałam, że to było dla mnie. Kiedy
kończyłam pierwszą kanapkę do kuchni wszedł Chris.
- Mam
nadzieję, że to było dla mnie – powiedziałam przełykając ostatni gryz kanapki.
-
Oczywiście – podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Obdarzyłam go
szerokim uśmiechem.
- Co
dzisiaj robimy? – zapytałam.
- A na
co masz ochotę?
- Hm…
Moglibyśmy pójść do kina – nie mogłam wymyślić nic sensownego.
- Okey,
a mogę zjeść śniadanie?
- No
raczej – uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki. Jak zaplanowaliśmy tak i było.
Poszliśmy na jakiś koszmarnie nudny film. Przez cały seans wybuchałam śmiechem
i przeszkadzałam innym ludziom, bo Chris szeptał mi coś do ucha, a ja nic nie
mogłam zrozumieć i wchodziły jakieś głupie słowa. Potem poszliśmy do parku.
Spotkaliśmy jakiś znajomych Chris’a i to było na tyle naszej wyprawy. Potem
siedzieliśmy już w domu.
______________________________
Jestem z siebie dumna ;D
2 rozdziały w jeden dzień !
Na starym też coś się pojawiło ;)

UUUUUU LOVE EVERYWHERE <3 <3 ^^
OdpowiedzUsuń