sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 13 "My life and love ?"

- Jesteś już gotowa? – powiedział Josh wchodząc do pokoju.
- Tak kochanie.
- Ej! A gdzie wy się wybieracie?
- Na tydzień poślubny. Tak to nazwałam – powiedziała Ann i przeszliśmy do salonu, gdzie siedział Chris.
- No dobra. A co ze mną?
- Wy z Chris’em macie cały dom dla siebie.
- Ja może wrócę do domu. Nie będę wam robiła kłopotów.
- Nie ma mowy. Zostajesz tutaj. Przynajmniej nasz dom będzie pod dobrą opieką.
- Okey. Może być.
- To my już się zbieramy. Nie róbcie niczego niedozwolonego i… No wiecie. Ogólnie nie rozwalcie domu – powiedział Josh i wyszli. Odwróciłam się przodem do Chris’a i wskoczyłam mu na ręce. Oparłam swoje czoło o jego. Spojrzałam mu w oczy. Jego wzrok. Jak zwykle urzekający i taki niewinny.
- Kochasz mnie? – wyszeptałam.
- Zawsze i wszędzie – odpowiedział. Musnęłam jego usta. Ja też go kochałam. Tylko, że to nie była zwykła miłość. Ja to wiedziałam i to doskonale. Zakochałam się tak jakby „na zabój”. Wiedziałam, że nie będę mogła bez niego żyć. Poszliśmy na spacer. Taki krótki, ale był. Dzisiaj długo nie dało się spacerować ze względu na pogodę. Wróciliśmy do domu. Usiedliśmy w salonie i włączyliśmy jakiś film. Zeszło się z tym filmem do nocy. Wieczorem się rozdzieliliśmy. Każdy poszedł do swojego pokoju. Było mi tak jakoś bez niego pusto, chociaż wiedziałam, że leży w pokoju obok. Nagle zabłysnęło, a potem grzmot. Ulewa. Burzy bałam się panicznie. Mogłam sobie teraz pomarzyć o zaśnięciu. Jak byłam mała wyobrażałam sobie jak piorun uderza w nasz dom i zaczyna się palić. To mi zostało. Do dziś. Moja mama o tym wiedziała. Kiedy były burze przychodziła do mnie i mocno mnie przytulała. Czasami nawet ze mną spała. Jednak ja dorosłam, ale lęk nie przeszedł. Wtedy ja przychodziłam do niej. Nie budziłam jej. Ona nawet nie wiedziała, że tam byłam. Ja siedziałam na podłodze i patrzyłam jak oddycha. Teraz nie miałam do kogo pójść. Przypomniałam sobie, że nie zamknęłam okien w kuchni. Natychmiast tam pobiegłam. Zapaliłam światło, a ono zgasło. Nie było prądu. Cudownie. Powoli podeszłam do okna. Padało, błyskało się i wiał straszny wiatr. Próbowałam zamknąć okno, ale wiatr był silniejszy. Nie miałam tyle siły. Przyszedł Chris i mi pomógł. Pozmykaliśmy wszystkie okna. Miałam strach w oczach.
- Boisz się? – zapytał.
- Dobranoc – odpowiadałam unikają odpowiedniej odpowiedzi. Poszłam do siebie. Właściwie nie wiem, dlaczego. Chciałam się do niego przytulić, poczuć jego dotyk. Położyłam się na łóżku. Moje ciało wzdrygało, gdy tylko zagrzmiało. Do pokoju wszedł Chris.
- Wszystko w porządku? – zapytał.
- Tak – skłamałam.
- Jakbyś czegoś potrzebowała to jestem u siebie – wyszedł. Kusiło mnie, żeby do niego pójść. Chciałam być blisko niego. W pewnym momencie tak grzmotnęło, że podskoczyłam. Natychmiast poszłam do jego pokoju. Zapukałam i powiedziałam:
- Mogę?
- Oczywiście – położyłam się koło niego. – Wiedziałem, że przyjdziesz – wtuliłam się w jego ciepły i umięśniony tors. Teraz się nie bałam. Czułam się bezpieczna. Na dodatek miałam go przy sobie.
- Tylko co pomyśli sobie twój chłopak? – zachichotałam – Mówię poważnie Holly.
- Nie ma żadnego chłopaka głuptasie – mocno go pocałowałam.
- Oszukiwałaś.
- Tak, bo chciałam, żebyś się ode mnie odczepił.
- Nadal tego chcesz?
- Nie – uśmiechnęłam się, a on pocałował mnie w czoło – Bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też Holly – zasnęłam w jego ramionach. Rano obudziłam się już bez niego. Co prawda leżałam w jego pokoju na jego łóżku, ale bez niego. Poszłam do kuchni. Chris był w łazience. Zobaczyłam, że na stole leży talerz z kanapkami. Od razu się za niego zabrałam. Podejrzewałam, że to było dla mnie. Kiedy kończyłam pierwszą kanapkę do kuchni wszedł Chris.
- Mam nadzieję, że to było dla mnie – powiedziałam przełykając ostatni gryz kanapki.
- Oczywiście – podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Obdarzyłam go szerokim uśmiechem.
- Co dzisiaj robimy? – zapytałam.
- A na co masz ochotę?
- Hm… Moglibyśmy pójść do kina – nie mogłam wymyślić nic sensownego.
- Okey, a mogę zjeść śniadanie?

- No raczej – uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki. Jak zaplanowaliśmy tak i było. Poszliśmy na jakiś koszmarnie nudny film. Przez cały seans wybuchałam śmiechem i przeszkadzałam innym ludziom, bo Chris szeptał mi coś do ucha, a ja nic nie mogłam zrozumieć i wchodziły jakieś głupie słowa. Potem poszliśmy do parku. Spotkaliśmy jakiś znajomych Chris’a i to było na tyle naszej wyprawy. Potem siedzieliśmy już w domu.

______________________________
Jestem z siebie dumna ;D
2 rozdziały w jeden dzień !
Na starym też coś się pojawiło ;)

1 komentarz: