- Chyba nie spodobałam się twojemu tacie – skrzywiłam się.
- Na pewno się spodobałaś. On czasami tak ma. Nie przejmuj
się – pocałował mnie w czoło.
- Idę zrobić sobie herbatę, chcesz coś?
- Nie dzięki – zeszłam po schodach do kuchni. Usłyszałam,
jak rodzice Chris’a w niej rozmawiają. Stanęłam za ścianą i uważnie się
przysłuchiwałam.
- Nie wiem czy to jest odpowiednia dziewczyna dla niego –
powiedział George.
- George błagam cię ona jest dla niego idealna. Nie widzisz
jak Chris ją kocha? Jeszcze nigdy tak nie patrzył na dziewczynę.
- Obawiam się, że ona go nie darzy takim uczuciem.
- A ja ci mówię, że tak. Posłuchaj, Shay była według ciebie świetną dziewczyną dla Chris’a, ale
kiedy był z nią czegoś w nim brakowało. Teraz jest zupełnie inaczej.
- Wątpię. Mam nadzieję, że go nie wykorzysta – w tym
momencie do kuchni wkroczyłam ja.
- Mogę pana zapewnić, że kocham Chris’a tak samo jak on
mnie, więc proszę się nie martwić – uśmiechnęłam się i zalałam wrzątkiem
herbatę. Wyszłam z takim samym uśmiechem jak weszłam. Zajrzałam jeszcze do
Nancy.
- Przeczytasz mi bajkę? – zapytała.
- Oczywiście słońce – usiadłam koło niej na łóżku i zaczęłam
jej czytać. Po 10 minutach dziewczynka już spała. Przykryłam ją kołderką i
zgasiłam światło. Kierując się po schodach do pokoju Chris’a wpadłam na Helen.
- Holly, przepraszam cię za mojego męża.
- Nic się nie stało. Rozumiem go i nic do niego nie mam.
Naprawdę.
- To dobrze. Nie przejmuj się, gdy czasami powie ci coś niemiłego.
On taki jest.
- Dobranoc – uśmiechnęłam się.
- Dobranoc Holly – poszłam do pokoju Chris’a. Weszłam na
łóżko. Chris się nie ruszał. Chyba spał. Przykryłam go kocem. Wypiłam ciepłą
herbatę i położyłam się obok niego. Wpatrywałam się w jego twarz. Była taka
przystojna. Nagle po mojej głowie zaczęły chodzić różne myśli. Kim
była Shay?
Byłą dziewczyną Chris’a. Tylko tyle wiedziałam. Mało informacji. Za mało. Może
to ta dziewczyna ze zdjęcia? „Tylko stara znajoma” jak to ujął Chris. Być może
tak. Być może nie. Nie mogłam spać. Miałam teraz ochotę wyjść do parku z Lolą.
Ale nie mogłam. Wstałam i podeszłam do okna. Co mam zrobić? Wyjść do ogrodu?
Nawet za bardzo nie wiem jak. Zwiedziłam tylko dom. Jak razie. Usiadłam więc na podłodze i oparłam się o szafkę.
Siedziałam tak i wpatrywałam się w okno. Nudziło mi się, ale nic nie mogłam
zrobić. Ani zasnąć, ani gdzieś wyjść, ani coś zrobić. Minęły godziny. W końcu
5:00 rano. Ja nadal nie spałam. Było już widno. Założyłam buty i po cichu
wyszłam z domu. Zaczęłam biec. Przed siebie. Nie wiedziałam gdzie. Chciałam coś
ze sobą zrobić, byle by tak bezczynnie nie siedzieć. Biegłam przez pół godziny
i stwierdziłam, że trzeba zawrócić zanim się zgubię. Wróciłam. Weszłam po cichu
do domu. Zdejmując buty do hallu wpadł Chris.
- Holly gdzie ty byłaś?
- Poszłam pobiegać – wytłumaczyłam.
- Wiesz jak się o ciebie martwiłem? – mocno mnie przytulił.
– Objechałem całą miejscowość, dzwoniłem do ciebie a ty nic. Nie rób mi więcej
takich rzeczy. Dobrze?
- Dobrze, ale nie jestem małym dzieckiem. Nic mi się nie
stało.
- Holly! – krzyknęła zaspana Nancy wychodząc ze swojego
pokoiku.
- Cześć Nancy! – przytuliłam ją – Wyspałaś się?
- Taak – powiedziała ziewając. Przeszliśmy do salonu.
Posadziłam Nancy na kolanach. Dziewczynka się we mnie wtuliła.
- Holly? – szepnęła.
- Tak?
- Bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też słoneczko. Jesteś dla mnie taką małą
siostrzyczką – uśmiechnęłam się.
- Zrobisz mi warkocza?
- Jasne leć przynieś grzebień i gumkę – pobiegła do swojego
pokoju.
- Nie zabieraj mi siostry Holly – odezwał się poważnym
głosem Chris. Zaśmiałam się.
- Ty mi brata ja ci siostrę kochanie – przyszła Nancy.
Usiadła, a ja zaczęłam jej pleść warkocza. Dziewczynka zaczęła śpiewać. Mówiłam
już wam jak ona pięknie śpiewa? W przyszłości na pewno będzie piosenkarką, a ja
mam w planach zostać jej menadżerką!
___________________________
Nudy nudy i brak weny !
Beznadziejny rozdział, wiem.
Wytrzymajcie jeszcze z jakieś 2 rozdziały ;)
Mam plany heheh ;*
Trzymajcie się!
Aż sie boję, co to za plany...
OdpowiedzUsuńRozdział taki... normalny ^^
No taki beznadziejny ;/
Usuń